Jeszcze kilkadziesiąt lat temu uczeń, który nie mógł poradzić sobie z jakimś przedmiotem, np. Językiem polskim i zasadami poprawnego pisania, nazywany był “leniem”, “nieukiem”. W dzisiejszych czasach można spotkać się z określeniem dysleksji, która coraz częściej jest diagnozowana u coraz to młodszych uczniów. A jak jest naprawdę?
Według danych Centralnej Komisji Egzaminacyjnej z roku na rok przybywa uczniów z orzeczeniami. I nie chodzi tu tylko o dysleksję. Są uczniowie z ADHD lub ze stwierdzonym zespołem Aspergera. Dlaczego tak się dzieje?
Pierwszą przyczyną jest rzeczywistość, w jakiej obecnie dzieci przychodzą na świat. Od najmłodszych lat mają kontakt z elektroniką, korzystają z technologii, która podaje im wszystko “na tacy”: nie muszą czytać książek, mogą skorzystać z audiobooków lub obejrzeć film. Dodatkowo dużą rolę odgrywa tutaj zły system edukacyjny, który nie zawsze nadąża za obecnymi trendami oraz poradnie psychologiczne, które zbyt często ulegają rodzicom.
Rodzice to następny trudny element w tej całej “orzeczeniowej” układance. Część z nich nie ma lub nie chce znaleźć czasu na pracę ze swoim dzieckiem, więc otrzymanie orzeczenia o dysleksji lub innym zaburzeniu jest dla nich bardzo łatwą wymówką. Niejednokrotnie terapeuci oferują rodzicom zajęcia, które pomogą dzieciom lub w rozwoju, ale niestety, oni nie są tym zainteresowani. Łatwiej jest przecież dostarczyć do szkoły orzeczenie, w którym specjalista stwierdza, że dziecko ma dysleksję/ADHD/zespół Aspergera – dzięki temu nie tylko dzieci mają usprawiedliwienie swoich gorszych wyników w nauce lub zachowaniu, ale także rodzice są zwolnieni z dodatkowej pracy ze swoimi pociechami.
Źródło: https://fakty.interia.pl/autor/lukasz-szpyrka/news-palcem-po-okladce,nId,2454013?fbclid=IwAR3y4H6eqMyjC6VF9lT8tK_8YhXAoZviURYJyWJZDeDrsWcxXrlMwZNM6Nw
This is a great critical forum way to explore humanity and aging, as are any number of portrait-a-day blogs when compiled over the course of a photographer`s lifetime.